Nie sposób nie zauważyć, że idąc na zajęcia jogi, widzimy ciało i patrzymy na jogę przez pryzmat ciała.
I dobrze, jeśli nie zapominamy, że asana (pozycja jogi) ma stać się formą dla pozostałych:
- technik (takich jak pranayama, pratyahara, dharana, dhyana)
- funkcji (rozpoznania ciała w głąb)
I co więcej, powinna być poprzedzona solidną lekcją i treningiem etyki (yamy i niyamy), do której należy wracać zawsze, na każdej płaszczyźnie, szczególnie na tej najważniejszej – osobistego życia, które jest życiem w relacjach.
Kiedy studiuję klasyczne teksty jogi (Joga Sutry, Hatha Yoga Pradpika, Gheranda Samhita, Hatha Ratnavali i inne), jeśli jest tam mowa o ciele, to właśnie w kontekście przygotowania do doświadczenia bardziej subtelnych aspektów wymiaru ludzkiego.
A więc, jak da się zauważyć, to co rozumiemy współcześnie jako joga, bardzo odbiega od klasycznej jogi.
Czy to dobrze? Ja bym powiedziała, że bardzo.
Cywilizacyjnie bardzo się zmieniliśmy i zmieniamy się coraz szybciej. Ciała, nie wspominając o energii, nie nadążają za zmieniającym się światem, udoskonaleniami technologi, która czyni nas niepełnosprawnymi ssakami, bez ruchu, z przykurczami i oddechem, którego nie potrafimy wykorzystać, nie wspominając o użyciu go, do zachowaniu naturalnych, podtrzymujących funkcji życiowych.
To co pozornie daje komfort, zaczyna nas zabijać.
Osobiście cieszę się, że nauki pracy z ciałem, w jego wielowymiarowym ujęciu, które wnoszą inne wartości do tej pracy niż sama fizyczność, dostosowują się do zmian. W mojej ocenie dzieję się tak, ponieważ nie ma innej opcji.
I oczywiście joga to nie ciało, ale ciało jest narzędziem do pracy, przez które doświadczamy zaaplikowane techniki jogi.
Jeśli spojrzymy na jogę i na asany proponowane w Hatha Yoga Pradipika, czy na 84 klasycznych asan jogi – który przeciętny człowiek jest w stanie tam wejść, bez wcześniejszego porządnego, czasami nawet wieloletniego, przygotowania?
No i teraz pytanie – czy to oznacza, że joga jest w jakiś sposób skażona, jeśli dodamy do tych praktyk (proponowanych pierwotnie) inne techniki?
Co czyni jogę jogą?
Uważam, że jeśli nie tracimy fundamentalnych założeń i wartości, jednocześnie pamiętamy po co robimy to, co robimy, co praktykujemy, to joga nie będzie skażona, jeśli napniemy pośladek.
Ostatecznie żyjemy w materii i materia jest ważna, tak samo jak lżejszy wymiar naszego bytu.
Doświadczamy przez ciało, a umysł nie istnieje bez ciała.
Więc póki nie wybierasz się do jaskini na dożywotnią medytację, to naprawdę napięcie pośladka nie uczyni z twoich zajęć jogi, nie jogi. Zachowaj uważność i świadomość i ciesz się praktyką.
Ostatecznie to ciało pozwala ci na doświadczenie.
Anna Drzewiecka
Zapraszam Cię na kursy, które prowadzę. Aktualną ofertę znajdziesz w SKLEPIE.
Zobacz inne wpisy na BLOGU.
Znajdziesz mnie tutaj:
Zobacz ostatnie wpisy: